środa, 31 sierpnia 2011

To już jest koniec

Wakacyjny czas nieodwołalnie dobiegł końca.
Pora wracać do obowiązków dnia codziennego.
Dzisiaj ostatnia 
garść wakacyjnych wspomnień.
Najpierw ostatnie w tym roku spojrzenie na 
nasz wakacyjny zakątek.
Jedyne w pełni słoneczne dwa dni urlopowego wyjazdu,
poświęciłam na "renowacje zabytków" ;)
Odświeżyłam naszą chałupkę od zewnątrz.
Chmary krwiopijców skutecznie utrudniały zadanie.
Ale nie poddałam się i oto tadam...




Wnętrze też wymaga już naszego zainteresowania, 
ale w tym roku brakło czasu 
i pogoda nie sprzyjała remontom.



Wakacyjny zakątek zamknięty na głucho,
ale przywiozłam ze sobą trochę pamiątek,
aby letni czas wspominać dłużej.
Zapachy i smaki...

Trochę badylków jeszcze nie wiem na co;)



Wianek i...



 kule z mchu.


Szklany talerz to również wakacyjna zdobycz.
Wypatrzyłam go w pewnej rupieciarni, 
a wraz z nim parę wygodnych inaczej bucików;)



Jeżeli już o bucikach mowa 
to weszłam w posiadanie jeszcze jednej pary ...



Obuwie wodoodporne jest zapowiedzią przyszłorocznych wakacji.
Ach nie przerażajcie się!
Nie wieszcze tu kolejnego deszczowego lata.
Mam pewien pomysł na kolejną wakacyjną przygodę.
I rozpoczęłam już kompletowanie sprzętu,
bo wakacje przecież już znów za rok :)))

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Do wyboru do koloru

 Witam wszystkich zaglądających:)
Przysiadłam sobie właśnie z poranną kawką
i delektuję się spokojną chwilą.
Niestety wszystko co dobre (czytaj wakacje) kiedyś się kończy.
Ten uścisk w żołądku już wyraźnie mi przypomina, że wkrótce
trzeba będzie wrócić do rytmu codzienności.
Na razie kawka (chwilo trwaj;) i jeszcze kilka wakacyjnych prac,
bo już powstają nowe, ale o nich innym razem.

Bardzo proszę wianki...do wyboru, do koloru.















Przypominam o candy z okazji urodzin bloga.

Miłego tygodnia życzę:)

czwartek, 25 sierpnia 2011

Poduchy - seria zielona

Wiem, że lato w tym roku nas nie rozpieszczało.
I nie wypada narzekać, gdy w końcu słonko grzeje.
Ale dlaczego grzeje tak jakby chciało nadrobić zaległości
z ostatnich miesięcy?
Zamiast narzekać zaprezentuje poduszki, które uszyłam.
Muszę przyznać, że dość spora ich ilość powstała podczas wakacji.
Dzisiaj seria zielona.
Niestety na zdjęciach kolorki widoczne są byle jak.
Poduszki powędrowały w świat 
i nie mam możliwości poprawienia zdjęć.
Musicie uwierzyć mi na słowo, 
że w rzeczywistości wyglądały o wiele lepiej.













Zapisy na  moje  candy z okazji urodzi bloga
nadal trwają :)

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Króliki.

Dzisiaj króciutko
kolejna część wakacyjnych wytworków.
Tym razem króliki.
Dwa znalazły swój nowy domek podczas
Jarmarku Holeńskiego o którym pisałam TU




Ten przystojniak powstał ostatnio 
i ma wyruszyć w daleką podróż do Anglii,
aby tam stać się przyjacielem,
pewnego małego chłopca.
Mam nadzieję, że przypadną sobie do serca.


Pozdrawiam Was serdecznie :)

Przypominam o candy z okazji urodzin bloga,
Losowanie 16 września.
Zapisy pod poprzednim postem :)

środa, 17 sierpnia 2011

Stuknęły dwa latka i CANDY !


Już dwa lata jestem z Wami!
:)
Moim odkryciem wakacji 2009 był blogowy świat twórczych kobiet.
Internetowe przestrzenie sprawiły mi  przypadkowo, prawdziwą niespodziankę. 
Do dziś jestem pod wrażeniem tego odkrycia.
Każda wizyta tutaj jest pełna zaskoczeń nad Waszą
pomysłowością, wrażliwością i niezliczonymi talentami .

Zamarzyło mi się dołączyć do tego pełnego różnorakich pasji grona
i mój pierwszy wpis pojawił się 16 sierpnia 2009 r.
Muszę przyznać, że nie podejrzewałam, że blogowanie tak wciąga;))

 Ależ ten czas pędzi!
DWA LATA.... no kto by pomyślał?

A ile przez ten czas zawiązałam nowych znajomości,
ile się nauczyłam!

 DZIĘKUJĘ 
za mnóstwo życzliwości, która mnie od Was spotkała.

PODZIĘKOWANIA  
przesyłam również pod adresem Wszystkich miłych Obserwatorów i Gości:)
za to, że jesteście, 
że stale do mnie zaglądacie i zostawiacie po sobie ślad w postaci komentarzy :)
Dodajecie mi skrzydeł i wiem, że to co robię ma sens :*

A teraz uwaga, uwaga...
ogłaszam 

CANDY URODZINOWE

Przedmiotem losowania będzie para aniołków
w kolorystyce w miarę możliwości :) zgodnej z  życzeniem osoby wylosowanej. 



Warunki udziału w CANDY tradycyjne, 
czyli komentarz pod postem 
oraz podlinkowane zdjęcie na swoim blogu. 
 Losowanie 16 września.

GORĄCO ZAPRASZAM!

sobota, 13 sierpnia 2011

Sezon ogórkowy

Sezon ogórkowy - wyrażenie językowe.
Ukute zostało jako związek przyczynowy między posuchą w życiu kulturalnym miast (nieczynne teatry, sale koncertowe, kabarety, itp.) spowodowaną letnimi wyjazdami artystów do wód, właśnie w porze zbioru ogórków, a brakiem wiadomości nadających się do publikacji w gazetach.
Dzisiaj sezon ogórkowy kojarzy się również ze zwolnieniem biegu życia politycznego, małą atrakcyjnością programów stacji telewizyjnych i radiowych (częste powtórki), a także pojawiającymi się w sezonie ogórkowym przeróżnymi "sensacjami" prasowymi mającymi na celu podniesienie spadającej poczytności gazet.

Tyle na ten temat mówi Wikipedia

Ja absolutnie nie zamierzam serwować Wam 
jakiś sensacyjnych wieści,
aby podnieść poczytność bloga.
Nowości jednak chwilowo nie będzie,
powtórki za to a i owszem.
U mnie, sezon ogórkowy ma znaczenie bardziej dosłowne.
Właśnie jestem w ferworze przetwórstwa wszelakiego.
Ogóry ( i nie tylko) upchane w słoiki pomału zapełniają
piwniczne półki.
Z tego powodu maszyna ma chwilowo wolne.
Czego nie mogę powiedzieć o sobie;)

I tu powinnam teraz zamieścić zdjęcie 
góry ogórków, pomidorów i papryki,
albo rzędów słoików.
Ale nie...
Obiecałam przecież dalszą część wakacyjnych wspomnień.
Dzisiaj prezentuję zastęp anielski :) 
który przygotowałam na jarmark.

Uprzedzam zdjęć będzie dużo...




































































Pozdrawiam Tych, którzy wytrwali do końca!

Powiem jeszcze, że ciąg dalszy wspomnień nastąpi wkrótce ;))
Kawa wypita pędzę dalej pitrasić.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Wakacyjna przygoda

Witam wszystkich odwiedzających mój zakątek!
Szczególnie ciepło osoby, które zaglądnęły tu po raz pierwszy.
Moje błogie lenistwo pod lipami dobiegło końca.
Pora brać się do pracy w domu i ogrodzie.
Ale zanim zabiorę się na poważnie za porządki i przetwory,
winna Wam jestem gorące podziękowania,
za trzymanie kciuków i ciepłe myśli, którymi mnie wspierałyście
i fotorelację z Jarmarku.

Jak pisałam w poprzednim poście czas przed wyjazdem 
do naszego wakacyjnego zakątka spędziłam przy maszynie,
przygotowując się do gościnnych występów na Jarmarku Holeńskim.
Jednym z argumentów 
używanych przez osoby zachęcające mnie do udziału w nim było...pomożemy.
I pomogli !
W przedsięwzięcie zaangażowała się cała rodzina :))
DZIĘKUJĘ I BUZIAKI PRZESYŁAM !
Poważny problem, który musieliśmy rozwiązać 
to przygotowanie stoiska. 
Organizatorzy Jarmarku zapewniają wyznaczone miejsce,
a resztę trzeba sobie rozwiązać we własnym zakresie.
Okazało się, że czasem wystarczy
w zwykłych przedmiotach dostrzec ich niezwykłe możliwości.
Moim kramem jarmarcznym stała się huśtawka ogrodowa ;))


Pomysł przedni, choć niestety oprócz zalet  miał również pewne mankamenty.
Duże rozmiary i ciężar, 
wymagały zaangażowania bladym świtem, i późnym popołudniem,
sporej grupy, męskiej części rodziny z odpowiednim pojazdem.
Po zagospodarowaniu całej uzyskanej tym sposobem przestrzeni,
mój pierwszy (co muszę podkreślić) jarmarczny stragan
prezentował się tak...










 Pierwszy (i chyba nie ostatni ;) "jarmarczny występ" miał być... wakacyjną przygodą.
Tak mówiła jedna z moich wspaniałych pomocnic (widoczna na zdjęciu poniżej).




"...Będzie fajnie, zobaczysz."
Fajnie było zaprzeczyć nie mogę,  
ale nikt nie podejrzewał, że przygoda będzie z gatunku tych ekstremalnych.
Od kilkunastu lat jedną z wakacyjnych atrakcji był jarmark w Holi.
 I wszyscy pamiętamy, że zawsze była piękna pogoda, wręcz upał.
W tym roku niestety...
zostaliśmy utopieni w strugach ulewnego deszczu.
Teren skansenu gdzie odbywał się jarmark 
i łąka, na której wyznaczony był parking,
zamieniły się w bajorko:(
Mój kramik nie był  najlepiej przygotowany na takie warunki.
Miało być przecież słonecznie jak zawsze!
Ratowałyśmy się osłaniając folią malarską, którą dziewczyny
"tyczki pomocniczki" ;)) dzielnie podtrzymywały.
Zdjęcia zrobionego w tych ekstremalnych warunkach
niestety nie mam.
Druga pomocnica też  nie została uwieczniona na zdjęciu 
(zupełnie nie wiem jak to się stało)
Tu uwieczniony został moment 
między jedną ulewą a drugą (folia zawieszona jest na daszku)


 Na szczęście nie wszystkich przegoniła brzydka pogoda.
Jedną z nieustraszonych 
okazała się nasza blogowa koleżanka OLQA.
Jej relację z Jarmarku możecie przeczytać TU 
gorąco polecam, uśmiałam się do łez.
OLQA jak słońce, pojawiła się i znikła szybko.
I chyba nie mogę powiedzieć, 
że poznałam osobiście jedną z blogerek.
Koniecznie musimy to naprawić!
Może za rok, a może ... ciekawa jestem z której części Polski
jechałaś do Holi 400 km? Bo ja jechałam tyle samo!

Na dalszą część wakacyjnych wspomnień 
zapraszam następnym razem.
Pędzę robić pranie gigant,
błysnęło słonko...
będzie gdzie suszyć :))

POZDRAWIAM  SŁONECZNIE !
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...