czwartek, 26 lipca 2012

Zaszyłam się.

Jak głosi tytuł dzisiejszego posta
zaszyłam się.
Stąd moja cisza blogowa.
I wcale nie mam na myśli
ustronnego miejsca, leżaczka i góry książek do przeczytania.
Na wszystko przyjdzie czas, mam nadzieję;)
Tylko moją pracownię, maszynę i górę materiałów wszelakich.
Szyję i szyję...
Ekstremalne, zeszłoroczne, jarmarczne doznania,
które opisywałam ---> TU
tak nam się spodobały,
 że postanowiliśmy zakosztować tej przygody jeszcze raz.
Pogoda już się klaruje, pada od dwóch dni ;)
Planowałam, że przez cały rok będę
coś tam sobie dłubać, aby przygotowania nie odbywały się
na wariackich papierach.
Ale jak to zwykle bywa plany sobie, a życie sobie.
Dlatego teraz siedzę i szyję...
 Powstało trochę szyciowych wytworków,
ale  sesji zdjęciowej na razie brak.

Zaprezentuję za to komplet poduszek,
który powędrował z nami na wakacyjną wyprawę.
Nie, nie były one wyposażeniem namiotu,
ale prezentem dla naszych miłych gospodarzy :)


















No poszalałam ze zdjęciami...
ale nie mogłam się zdecydować ;)

Kawka wypita, odpoczynek zaliczony,
zmykam do maszyny.
Z odwiedzinami wpadnę do Was po powrocie.
Wtedy mam nadzieje będzie czas
na nadrobienie blogowych zaległości.

Tym czasem do miłego :)

czwartek, 19 lipca 2012

Oprócz spływu.

Wakacyjne dni śmigają jeden za drugim.
Maszyna turkocze i przygotowania do 
"występów" idą całą parą.
Ale zanim zaprezentuje co powstało,
 winna jestem jeszcze słów kilka 
na temat naszych wojaży.
Wyjazd był krótki ale niezwykle intensywny.
Oprócz spływu Hańczą
zaliczyliśmy też pobyt nad morzem.

Było wszystko co trzeba słońce, szum fal, piękne widoki,
ciepła woda i kąpiel:)




Spacery brzegiem morza 
i zbieranie wyśmiganych w falach patyczków.




Jedna z nadmorskich zdobyczy służy mi teraz
do prezentowania nowych biżutków.
A biżutki te powstały 
dzięki wskazówkom Mruwki.
Jednym z punktów naszego napiętego programu
było bowiem spotkanie warsztatowe, na które 
przybyli wszyscy mieszkańcy Mruwkowiska.
Fajnie było się spotkać w realu:)
Dziękuję za wszystkie cenne wskazówki.
A oto efekty naszej "mrówczej " pracy :)





Moje nowe biżu przechowuję w pięknej skrzyneczce, 
którą obdarowała mnie Mruwka.


Zmieścił się tam również misterny naszyjnik, którym obdarowała mnie Ivalia


Jednym z ostatnich punktów naszego pobytu 
były "biegi przełajowe" - zwiedzanie Olsztyna,
czyli Olsztyn w pigułce;)






 W napiętym harmonogramie 
musiała się jeszcze przecież zmieścić, 
planowana od dawna wizyta w sklepie pełnym cudeniek wszelakich.
Wybór był trudny bo przecież wszystko takie fajne 
i takie potrzebne ;)
A oto niektóre moje zdobycze:)

.



Zapraszam jeszcze wszystkich podczytywaczy,
którzy czują pewien niedosyt
na relację równoległą ---->   TU


wtorek, 10 lipca 2012

Rozwiązanie zagadki.

Brawo OLQA! Bezbłędnie skojarzyłaś fakty 
i odpowiedziałaś Z KIM.
Oto główna pomysłodawczyni naszej wyprawy
Ivalia :)))


Niezmordowanie dokumentuje naszą niezwykłą przygodę.
Wczoraj podała rozwiązanie 
drugiej części zagadki GDZIE
Jej bogato ilustrowana relacja -----> TU
Gorąco polecam!
OLQA  w nagrodę zapraszam na  kawę, wiesz gdzie i kiedy.
Może w tym roku nie będzie lało ;)
Będziecie?

Wracając do WIELKIEJ PRZYGODY 
na wodnym szlaku Czarnej Hańczy.
To dzięki Iwonie i Marcinowi mogliśmy cuda te zobaczyć.
Kochani z całego serducha DZIĘKUJEMY 
za pomysł,
za dar przekonywania;)
(że cisza, że spokój, że telefonów 0 :)))))
za wspaniałą gościnę,
za przemiłe towarzystwo,
za herbatkę z listkiem mięty,
za truskawki z dodatkiem;)
za delfinka w rzece, jeziorze i morzu :D
za wszystko, bo mogłabym tak wyliczać bardzo długo:)

A teraz dużo wody dla ochłody...

Nasi przewodnicy na wodnym szlaku.




Podążanie za nimi wymagało nie lada skupienia.
Początkowo nie wiedzieć czemu niezwykle interesowały
nas nadbrzeżne szuwary hihihi
Woda niosła głos mojego Osobistego
Lewe, prawe, lewe prawe.... i.... uwaga !!!... szuwary:(
Pomogła zmiana "zaklęcia" ;)
Czarne, niebieskie, czarne, niebieskie...
i jakoś poszło :)))


Gdy opanowaliśmy trudną sztukę "powożenia kajakiem"
można było pozwolić sobie na zdjęć cykanie,
pięknych widoków uwiecznianie
Ale siebie na zdjęciach możemy oglądać
dzięki naszym PRZEMIŁYM TOWARZYSZOM 
za co im również dziękujemy:)


A przed nami  na szlaku ach... 
cudne widoki ach...
wody szemranie ach...
 ptaszków śpiewanie ach...
BOSSSSKO!















Noclegi pod huczącym burzowo dachem nieba.



A ten widok z namiotu...



Muszę, po prostu muszę,
zobaczyć jeszcze raz!

poniedziałek, 9 lipca 2012

Było cudnie!

Właśnie zakończyła się część mojego urlopu.
Część niezwykła.
Miniony czas był niezwykle intensywny, 
a to za sprawą pewnych planów snujących się od prawie roku. 
Plany owe, misternie tkane, wespół zespół zresztą, 
zyskały spełnienie dzięki uczestnictwu w nich naszych PRZEMIŁYCH TOWARZYSZY. 
Zrealizowało się coś co do niedawna było tylko ICH marzeniem. 
A zamieniło się w nasze marzenie aby tam powrócić.
 Nasi towarzysze 
wrócili w miejsca piękne, czyste, ciche i dalekie od cywilizacji. 
 My z Osobistym mogliśmy się nimi wreszcie zachwycić :)))
U KOGO gościliśmy? KTO obudził w nas marzenie 
powrotu w te magiczne zakątki?
 Hmmm, niech to na razie pozostanie zagadką. 
Tak samo jak i to GDZIE spędzaliśmy nasz wolny czas.
Ciekawa jestem czy znajdzie się KTOŚ 
kto odpowie na obydwa pytania ;))) 
Podpowiedzi? A proszę bardzo, będzie ich całe mnóstwo:)
 






 
Podpowiedzi nader oczywiste. 
Na jednym ze zdjęć znajdują się nawet nasi przemili towarzysze,
a na innym jeden z naszych przemiłych towarzyszy 
raczy się potrawą regionalną:)
Dokładniejsza relacja wkrótce.
 Szczególnie że to tylko fragment wspominanej urlopowej intensywności ;)
Tymczasem zmykam odpoczywać po urlopie... 
odpoczywać aktywnie w domu i ogrodzie... ech, wróciłabym na szlak, wróciła...

Pozdrowionka :) 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...