Wspominałam, w poprzednim poście,
że weekendy spędzam krajoznawczo.
Tym razem wypad nie był tak daleki jak poprzednio.
W poszukiwaniu ciszy i spokoju,
pięknych widoków i odpoczynku od pośpiechu
Zachęceni słowami piosenki wybraliśmy się
w niedzielę do Lanckorony.
"...Lanckorona, Lanckorona
rozłożona gdzie osłona
od spiekoty i od deszczu,
od tupotu szybkich spraw..."
rozłożona gdzie osłona
od spiekoty i od deszczu,
od tupotu szybkich spraw..."
( Marek Grechuta)
Niestety ciszy i spokoju nie udało nam się znaleźć
bo w tym dniu odbywał się właśnie wyścig rowerowy.
Do Lanckorony zjechało się mnóstwo gości
rynek i uliczki obstawione były samochodami
i zdjęć urokliwych drewnianych domków nie
udało mi się zrobić.
Uwieczniłam tylko piękne malwy,
ech muszę taką kępkę posadzić w moim ogrodzie.
Ale za to w jednej z bocznych uliczek
trafiliśmy do klimatycznej kawiarenki
i pracowni ceramicznej :)
Spójrzcie jakie to magiczne miejsce.
Koniecznie muszę jeszcze tam wrócić.