W końcu dzisiaj był jesienny dzień taki jak lubię.
Ciepły, słoneczny pełen barw i aromatów.
Deszczowe oblicze jesieni niestety nie jest w moim guście.
Przydałoby się jeszcze trochę tych słonecznych chwil,
bo ogród wzywa a tu błocko po kostki.
Zobaczcie jaką mam pomocnicę ;)
Do prac w ogrodzie pierwsza.
Nie wiem tylko czemu
najpierw biegnie na grządkę z marchewkami hihihi.
Straszna z niej kokietka.
Zażyczyła sobie najpierw kokardki w kolorze dyniowym,
a później sesja zdjęciowa nie miała końca ;)
Jak widać tegoroczna jesień u mnie pod znakiem dyni.
Najpierw martwiłam się, że moje plony mizerne.
Później wygrałam dyniowe candy, o czym pisałam poprzednio
i kurier przytaszczył pudło pełne kolorowych dyni.
Dwa dni później ponownie zostałam obdarowana ... dyniami :)
Dziękuję dziewczyny one są prześliczne:)))
Wejście do mojego domku wygląda o tak.
Siadam sobie na schodach i podziwiam te kolory i kształty.
Potem wchodzę do domu
a tam na półkach kolejne dyniowe skarby:)
A zgadnijcie jaki jest mój ulubiony jesienny deser?
Hihihi oczywiście dynia.
Dynia Hokkaido pieczona z miodem i cynamonem.
Przepis choćby TEN
Pychota polecam!
A zerknijcie TU
ten deser wygląda niebiańsko muszę go wypróbować:)
Pozdrawiam serdecznie:)